Tak się wczoraj złożyło, że około 15 skończyłem sesję intensywnego odpoczywania i zachciało mi się wyjść na rower. Wziąłem więc nietestowany jeszcze nowy sprzęt i wyszedłem z domu z ogólnym azymutem w głowie. Wybrałem południowy wschód. Pojechałem w stronę katowickiej dzielnicy Szopienice.
Początki były trudne, wiało i ogólnie było chłodniej niż bym to sobie wymarzył na inaugurację sezonu. Nie wiedziałem jak daleko pojadę i przez chwilę myślałem nawet, że pół godzinki mi wystarczy.
Dojechałem w końcu do Mysłowic i trafiłem na ulicę Przemszy, to ta na następnym zdjęciu. Odczytałem to jako drogowskaz i zdecydowałem się pojechać w stronę tzw. Trójkąta Trzech Cesarzy, miejsce to było granicą zaborów, a wyznaczał ją zbieg Czarnej i Białej Przemszy.
Nowy rower to też nauka jazdy nowym rowerem. Cieńsza opona, brak amortyzacji, rower szosowy nie bez przyczyny nazywa się właśnie tak. Nie odpowiada to moim rowerowym przyzwyczajeniom. Do tego miejsca jednak, większość czasu spędziłem na asfalcie.
Po lewej były Prusy, po środku Rosja, a po prawej Austro-Węgry.
Napotkałem bardzo kreatywną metodę poszukiwania pracy. Ciekawe czy się udało.
Przyzwyczajenia zwyciężyły, oczywiście musiałem wybrać jakąś małą, nieznaną mi ścieżkę. Pojechałem w dół Przemszy. Wkrótce sprawdziłem odległość na mapie i zdecydowałem, że chcę zobaczyć ujście Przemszy do Wisły.
Lubię to podróżowanie wzdłuż rzek, mimo gęstej urbanizacji można spędzić maksimum czasu w kontakcie z przyrodą. Pewną część trasy musiałem jednak pokonać pieszo prowadząc rower, zachwyciła mnie za to mnogość rozmaitych krajobrazów, w których zatapiałem się po drodze. Wkrótce wiosna eksploduje.
Zastanawiałem się tylko, czy kierowcy mijających mnie quadów myśleli sobie, że ten gościu z kolarzówką to chyba zabłądził.
Ciekawym punktem na trasie był kolejny już podtopiony las. Czy w innych rejonach Polski też jest ich tak dużo, czy to śląska specyfika zwuązana ze szkodami górniczymi?
Zastanowia mnie przeznaczenie tej dziwnej tratwy, a to tylko jedna z kilkunastu zaparkowanych przy brzegu, każda bardzo podobnej konstrukcji. Macie pomysł?
Po drodze zrobiłem sobie jedną przerwę w miejscowości Jeleń, zjadłem coś, wypiłem kawkę i potem trochę podkręciłem tempo, żeby zdążyć przed zmrokiem. Pojechałem drogą wzdłuż zbiornika Dziećkowice, a potem wyjechałem już na asfalt.
Do ujścia Przemszy dojechałem sprawnym tempem bez robienia zdjęć, zacząłem oszczędzać baterię w telefonie. Ostatnie 5% było na zdjęcia ujścia i sprawdzenie drogi powrotnej.
Zaraz potem telefon mi padł, a teoretycznie mogłem pobić swój rekord o kilka tysięcy kroków więcej. Wróciłem pociągiem przez Oświęcim i w domu byłem nieco przed 10 wieczorem, zmęczony, ale bardzo zadowolony. This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io
16/04/2022
36792
Cycling, Daily Activity